Kolejne zmiany na rynku mieszkaniowym
Rząd chce poważnie zająć się problemem na rynku mieszkań.
Tym razem nie chodzi o nowe kredyty czy programy wspierające kredytobiorców, a o …windy. Rządzący chcą, aby w windy było wyposażonych więcej budynków mieszkalnych niż dotychczas.
Czy jednak pomysł rządu nie wpłynie na wzrost cen mieszkań w mniejszych miejscowościach?
Windy palącym problemem rządzących
Od pewnego czasu trwają rozmowy na temat zmian w prawie budowlanym. Wiele z nich już weszło w życie, jednak na tym nie koniec. Aktualnie rząd wziął się za windy.
Obecnie, obowiązkowy jest jej montaż w budynkach, które mają więcej niż pięć kondygnacji. W niższych budynkach windy nie są obowiązkowe. Zapowiadane zmiany mają wprowadzić obowiązek wyposażenia w dźwigi osobowe już budynki trzypiętrowe. Obecnie w całym kraju działa około 100 tysięcy wind. Najczęściej montowane są w wieżowcach i nowo wybudowanych blokach.
W najbliższym czasie może się to jednak zmienić. Wszystko przez plany rządu, które zakładają obowiązkowy montaż wind w niższych blokach. Skąd ten pomysł?
Przede wszystkim najnowsze plany idealnie wpisują się w rządowy program „dostępność plus”. Jego celem jest likwidacja barier w życiu publicznym dla osób z niepełnosprawnościami oraz osób starszych. Cel jest szczytny, tylko jak to będzie wyglądać w praktyce?
Nowe plany rządu podniosą ceny mieszkań
Zdaniem ekspertów z branży nieruchomości, plany rządu są z jednej strony zupełnie uzasadnione społecznie. Dzięki niemu wiele osób dosłownie uwięzionych na czwartym piętrze będzie miało kontakt ze światem.
Z drugiej jednak analitycy rynku wskazują, że może to wpłynąć na ceny mieszkań w małych miasteczkach. W dużych miastach windy montowane są w bloku bez względu na ilość pięter. W małych już tylko w tych, które mają więcej niż pięć kondygnacji.
To właśnie w małych miejscowościach budowane są niskie bloki, dotychczas nie musiały mieć windy. Zmiana przepisów spowoduje, że deweloperzy zmuszeni będą koszt jej projektu i montażu uwzględnić w planach inwestycyjnych.
A to oznacza, że zwykły Kowalski z małego miasteczka zapłaci więcej za mieszkanie niż dotychczas.